Przez długie lata dzieci niemieckiego administratora majątku w Sernikach, żyły w przekonaniu, że ich ojciec był dobrym, uczciwym i szlachetnym człowiekiem. Gdy poznały prawdę o jego niechlubnej przeszłości i okrucieństwie, przyjechały do Polski, by przeprosić za nie swoje winy i nadal wspierają miejsce, w którym się wychowały.
Dzisiaj dzieci Heinza i Margaret Spelmannów są już starszymi ludźmi. Jednak mimo upływu lat i wielu życiowych doświadczeń Horst i Helga wrócili do Sernik, by przeprosić wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób zostali skrzywdzeni przez ich ojca.
Związki rodziny Spelmannów z Sernikami trwają do dzisiaj. Zgodnie z deklaracją złożoną podczas ubiegłorocznej wizyty, Horst przekazuje część swojej emerytury na potrzeby sernickiej biblioteki, a wójt Gminy Serniki Stanisław Marzęda zaprosił go na tegoroczne obchody 100-lecia bitwy, która rozegrała się w okolicach Nowej Woli, Brzostówki i Wólki Zawieprzyckiej podczas I wojny światowej. - Mamy tutaj dwa cmentarze żołnierzy niemieckich, austro-węgierskich i rosyjskich, na których podczas sierpniowych uroczystości chcemy razem złożyć kwiaty i zapalić znicze. Horst Spelmann wstępnie przyjął zaproszenie, a teraz uzgadniamy szczegóły - mówi Stanisław Marzęda. Jego zdaniem podtrzymywanie kontaktów przez potomka byłego zarządcy to życzliwy gest niezwykle wrażliwego człowieka, który nie odcina się od przeszłości ani miejsca, w którym się wychowywał.
(fot. arch. UG Serniki)
Związki rodziny Spelmannów z Sernikami trwają do dzisiaj. Zgodnie z deklaracją złożoną podczas ubiegłorocznej wizyty, Horst przekazuje część swojej emerytury na potrzeby sernickiej biblioteki, a wójt Gminy Serniki Stanisław Marzęda zaprosił go na tegoroczne obchody 100-lecia bitwy, która rozegrała się w okolicach Nowej Woli, Brzostówki i Wólki Zawieprzyckiej podczas I wojny światowej. - Mamy tutaj dwa cmentarze żołnierzy niemieckich, austro-węgierskich i rosyjskich, na których podczas sierpniowych uroczystości chcemy razem złożyć kwiaty i zapalić znicze. Horst Spelmann wstępnie przyjął zaproszenie, a teraz uzgadniamy szczegóły - mówi Stanisław Marzęda. Jego zdaniem podtrzymywanie kontaktów przez potomka byłego zarządcy to życzliwy gest niezwykle wrażliwego człowieka, który nie odcina się od przeszłości ani miejsca, w którym się wychowywał.
(fot. arch. UG Serniki)