Po pożarze jeszcze w wakacje część budynku Domu Dziecka w Woli Gałęzowskiej w powiecie lubelskim będzie trzeba wyremontować. Ogień wybuchł wieczorem w środę 7 sierpnia w jednym z pokoi. Nikt nie ucierpiał, ale kilkunastu wychowanków placówki trzeba było przenieść do sąsiedniego obiektu.
- Na razie większość naszych podopiecznych jest na wakacjach, ale za kilka tygodni wrócą. W ciągu zaledwie kilku tygodni musimy przygotować pomieszczenia dla jednej grupy chłopców - mówi Informacyjnej Agencji Samorządowej dyrektor placówki Wiesław Mazurek. Trzeba odmalować całe piętro, a w jednym pokoju także wymienić podłogę i tynki. Dyrektor Mazurek przyznaje, że w tej chwili, oprócz znalezienia środków na remont, najpilniejsza jest opinia rzeczoznawcy, na podstawie której dom dziecka może otrzymać odszkodowanie. - Wstępne szacunki są, ale ostateczną wartość strat obliczy ubezpieczyciel. Ważne, by ekspertyza została wykonana jak najszybciej, bo bez tego nawet nie możemy posprzątać - dodaje Wiesław Mazurek.
Dyrektor domu dziecka podkreśla, że już teraz zgłaszają się do niego osoby, które oferują materiały budowlane, farby i inną pomoc. Wsparcie deklaruje także Powiat Lubelski, który jest organem prowadzącym placówkę w Woli Gałęzowskiej. - Oszacowanie strat przez firmę ubezpieczeniową jest niezbędne, ale jeśli zajdzie taka potrzeba jednostka otrzyma od nas wszelką niezbędną pomoc - zapowiada starosta lubelski Paweł Pikula.
Prawdopodobną przyczyną środowego pożaru było zaprószenie ognia, ale wszystkie okoliczności wyjaśniają strażacy i policjanci.
Dyrektor domu dziecka podkreśla, że już teraz zgłaszają się do niego osoby, które oferują materiały budowlane, farby i inną pomoc. Wsparcie deklaruje także Powiat Lubelski, który jest organem prowadzącym placówkę w Woli Gałęzowskiej. - Oszacowanie strat przez firmę ubezpieczeniową jest niezbędne, ale jeśli zajdzie taka potrzeba jednostka otrzyma od nas wszelką niezbędną pomoc - zapowiada starosta lubelski Paweł Pikula.
Prawdopodobną przyczyną środowego pożaru było zaprószenie ognia, ale wszystkie okoliczności wyjaśniają strażacy i policjanci.