Tegoroczne zbiory malin w powiecie kraśnickim będą o połowę mniejsze niż w ubiegłym roku. Szacowano, że tym razem uda się zebrać prawie 23 tysiące ton tych owoców, ale plany pokrzyżowały niskie temperatury na początku wegetacji oraz ulewy i niedobór słońca w późniejszym okresie – twierdzą plantatorzy.
Sylwester Zapalski z Dzierzkowic przypomina, że w ubiegłym roku dostarczał do skupu dziennie 3 tony malin, teraz zaledwie tonę. Jego zdaniem część owoców zgniła, a niektóre krzaki uschły. Ponadto rośliny zaatakowały choroby i owady. Część upraw jest tak zniszczona, że muszą one zostać zlikwidowane – dodaje inny plantator Piotr Mazur z Ludmiłówki.
Sytuacji nie poprawiają też ceny skupu, które według rolników nie pozwolą na rekompensatę strat. Obecne około 3,50 złotych za kilogram malin to cena na granicy opłacalności. Także właściciele punktów skupu owoców odczuwają skutki gorszych zbiorów, bo dziennie mogą przyjąć około tony malin a otrzymują czasami zaledwie 400 kilogramów. „Owoce są niskiej jakości, ceny nie są wysokie więc w tym roku na malinach nie zarobią ani rolnicy ani właściciele skupów” – mówi właścicielka jednego z nich w Gminie Zakrzówek.
Zaniepokojony taką sytuacją jest starosta kraśnicki Tadeusz Wojtak. Jego zdaniem plantatorom brakuje pieniędzy na spłatę już zaciągniętych kredytów a już muszą myśleć o odtworzeniu upraw w przyszłym roku. Według starosty producentów malin powinny wesprzeć: Powiatowy Ośrodek Doradztwa Rolniczego i związki branżowe, które mogłyby ustalić przyczyny masowego upadania plantacji. Szansą mogą być także kredyty preferencyjne i dopłaty unijne.
Zainteresowanie tymi ostatnimi zauważają przedstawiciele Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Jak poinformował dyrektor oddziału tej agencji w Kraśniku Andrzej Maj w tym roku wnioski złożyło ponad 4700 producentów na łączną powierzchnię ponad 3 800 hektarów. Na dopłaty może liczyć właściciel plantacji o powierzchni co najmniej 10 arów, który uprawia jedną z odmian preferowanych przez Unię. Dopłaty te wynoszą 400 euro za hektar na rok.
Sylwester Zapalski z Dzierzkowic przypomina, że w ubiegłym roku dostarczał do skupu dziennie 3 tony malin, teraz zaledwie tonę. Jego zdaniem część owoców zgniła, a niektóre krzaki uschły. Ponadto rośliny zaatakowały choroby i owady. Część upraw jest tak zniszczona, że muszą one zostać zlikwidowane – dodaje inny plantator Piotr Mazur z Ludmiłówki.
Sytuacji nie poprawiają też ceny skupu, które według rolników nie pozwolą na rekompensatę strat. Obecne około 3,50 złotych za kilogram malin to cena na granicy opłacalności. Także właściciele punktów skupu owoców odczuwają skutki gorszych zbiorów, bo dziennie mogą przyjąć około tony malin a otrzymują czasami zaledwie 400 kilogramów. „Owoce są niskiej jakości, ceny nie są wysokie więc w tym roku na malinach nie zarobią ani rolnicy ani właściciele skupów” – mówi właścicielka jednego z nich w Gminie Zakrzówek.
Zaniepokojony taką sytuacją jest starosta kraśnicki Tadeusz Wojtak. Jego zdaniem plantatorom brakuje pieniędzy na spłatę już zaciągniętych kredytów a już muszą myśleć o odtworzeniu upraw w przyszłym roku. Według starosty producentów malin powinny wesprzeć: Powiatowy Ośrodek Doradztwa Rolniczego i związki branżowe, które mogłyby ustalić przyczyny masowego upadania plantacji. Szansą mogą być także kredyty preferencyjne i dopłaty unijne.
Zainteresowanie tymi ostatnimi zauważają przedstawiciele Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Jak poinformował dyrektor oddziału tej agencji w Kraśniku Andrzej Maj w tym roku wnioski złożyło ponad 4700 producentów na łączną powierzchnię ponad 3 800 hektarów. Na dopłaty może liczyć właściciel plantacji o powierzchni co najmniej 10 arów, który uprawia jedną z odmian preferowanych przez Unię. Dopłaty te wynoszą 400 euro za hektar na rok.