Trwa próba oczyszczania zalewu w Lipsku. Zwykle, by wykonać takie prace, trzeba spuścić wodę i wybrać osad. Taka operacja jest jednak dość skomplikowana i bardzo kosztowna, dlatego na razie władze miasta korzystają z nowatorskiej metody, polegającej na wykorzystaniu specjalnych preparatów.
Pierwsza dawka już została wprowadzona do akwenu, ale czy okaże się skuteczna, będzie wiadomo za kilka miesięcy.
- Są to preparaty, które mają pobudzić do przyspieszonego metabolizmu drobnoustroje już znajdujące się w wodzie. Zdaniem specjalistów, ma to spowodować przyspieszenie mineralizacji osadów dennych - tłumaczy burmistrz Lipska Jerzy Pasek. Jego zdaniem nawet jeśli w ten sposób uda się zmniejszyć poziom mułu w lipskim zalewie o kilka centymetrów, będzie to ogromny sukces. - Zanim wydamy ogromne pieniądze na zastosowanie innych sposobów, chcemy sprawdzić czy ta metoda może przynieść efekt. Koszt jest niewielki, bo nie przekracza nawet 10 tysięcy złotych. Po mniej więcej roku ocenimy skutki i jeśli będą pozytywne, podamy kolejną dawkę preparatu - zapowiada w rozmowie z Informacyjną Agencją Samorządową burmistrz Lipska. Jerzy Pasek zapewnia, że zastosowanie tej metody nie wpływa na dotychczasowe wykorzystanie zbiornika na przykład przez wędkarzy.
Odmulenie dna jest niezbędne, ponieważ zalew nie był generalnie czyszczony praktycznie od chwili powstania, czyli od początku lat 70-tych. Badania wykazały, że stopień jego zamulenia wynosi około 80 procent, co oznacza, że jest w nim coraz mniej wody, a coraz więcej błota.
Władze Lipska chcą nie tylko oczyścić zalew, ale także uporządkować teren wokół zbiornika, by lepiej wykorzystywać ten obszar na cele wypoczynkowe. W przyszłości powstanie w tym miejscu baza turystyczno-rekreacyjna z prawdziwego zdarzenia, a część środków na ten cel samorząd otrzyma z funduszy unijnych.
Do niedawna zalew w Lipsku był we władaniu skarbu państwa, ale prawie dwa lata temu przejęło go miasto.
(fot. arch. UMiG Lipsko)
- Są to preparaty, które mają pobudzić do przyspieszonego metabolizmu drobnoustroje już znajdujące się w wodzie. Zdaniem specjalistów, ma to spowodować przyspieszenie mineralizacji osadów dennych - tłumaczy burmistrz Lipska Jerzy Pasek. Jego zdaniem nawet jeśli w ten sposób uda się zmniejszyć poziom mułu w lipskim zalewie o kilka centymetrów, będzie to ogromny sukces. - Zanim wydamy ogromne pieniądze na zastosowanie innych sposobów, chcemy sprawdzić czy ta metoda może przynieść efekt. Koszt jest niewielki, bo nie przekracza nawet 10 tysięcy złotych. Po mniej więcej roku ocenimy skutki i jeśli będą pozytywne, podamy kolejną dawkę preparatu - zapowiada w rozmowie z Informacyjną Agencją Samorządową burmistrz Lipska. Jerzy Pasek zapewnia, że zastosowanie tej metody nie wpływa na dotychczasowe wykorzystanie zbiornika na przykład przez wędkarzy.
Odmulenie dna jest niezbędne, ponieważ zalew nie był generalnie czyszczony praktycznie od chwili powstania, czyli od początku lat 70-tych. Badania wykazały, że stopień jego zamulenia wynosi około 80 procent, co oznacza, że jest w nim coraz mniej wody, a coraz więcej błota.
Władze Lipska chcą nie tylko oczyścić zalew, ale także uporządkować teren wokół zbiornika, by lepiej wykorzystywać ten obszar na cele wypoczynkowe. W przyszłości powstanie w tym miejscu baza turystyczno-rekreacyjna z prawdziwego zdarzenia, a część środków na ten cel samorząd otrzyma z funduszy unijnych.
Do niedawna zalew w Lipsku był we władaniu skarbu państwa, ale prawie dwa lata temu przejęło go miasto.
(fot. arch. UMiG Lipsko)
