Mimo ambitnej postawy młodym piłkarzom ręcznym Uczniowskiego Międzyszkolnego Klubu Sportowego "Orlęta" Zwoleń nie udało się wygrać pierwszego po 40 latach ligowego spotkania na własnym boisku.
W drugiej kolejce spotkań juniorów młodszych, rozgrywek ligi wojewódzkiej okręgu lubelskiego, zwoleńscy szczypiorniści ulegli faworytom rozgrywek "Azotom" Puławy.
W piątek 9 listopada nowy zespół zagrał w hali Publicznej Szkoły Podstawowej w Zwoleniu dwa mecze. Pierwszy rozegrali gimnazjaliści, którzy przegrali 27:37, natomiast drugie spotkanie, z udziałem licealistów, zakończyło się wygraną "Azotów" 17:29.
Trener zwoleńskiej drużyny Jerzy Markiewicz przyznaje, że jego podopieczni byli słabsi od faworyzowanego rywala, który należy do krajowej czołówki, a w ubiegłym roku dotarł do półfinałów Mistrzostw Polski. - Nie bez znaczenia był również fakt, że jednym składem graliśmy obydwa spotkania, natomiast nasi przeciwnicy mieli dwie równorzędne ekipy - mówi Informacyjnej Agencji Samorządowej Jerzy Markiewicz. Trener młodych zwoleńskich szczypiornistów podejrzewa, że wpływ na postawę jego podopiecznych, mogła mieć także trema, spowodowana powrotem szczypiorniaka do Zwolenia po 40 latach i pełna hala widzów. Jerzy Markiewicz przyznaje, że był pozytywnie zaskoczony frekwencją i już zaprasza do kibicowania podczas kolejnych spotkań.
W piątek 9 listopada nowy zespół zagrał w hali Publicznej Szkoły Podstawowej w Zwoleniu dwa mecze. Pierwszy rozegrali gimnazjaliści, którzy przegrali 27:37, natomiast drugie spotkanie, z udziałem licealistów, zakończyło się wygraną "Azotów" 17:29.
Trener zwoleńskiej drużyny Jerzy Markiewicz przyznaje, że jego podopieczni byli słabsi od faworyzowanego rywala, który należy do krajowej czołówki, a w ubiegłym roku dotarł do półfinałów Mistrzostw Polski. - Nie bez znaczenia był również fakt, że jednym składem graliśmy obydwa spotkania, natomiast nasi przeciwnicy mieli dwie równorzędne ekipy - mówi Informacyjnej Agencji Samorządowej Jerzy Markiewicz. Trener młodych zwoleńskich szczypiornistów podejrzewa, że wpływ na postawę jego podopiecznych, mogła mieć także trema, spowodowana powrotem szczypiorniaka do Zwolenia po 40 latach i pełna hala widzów. Jerzy Markiewicz przyznaje, że był pozytywnie zaskoczony frekwencją i już zaprasza do kibicowania podczas kolejnych spotkań.